jedwabno.com
  • #1
  • #2
  • #3
  • #4
  • #5
  • #6
  • #7


Historia kościołów, cmentarzy oraz przydrożnych kapliczek gminy Jedwabno.


Opracowano na podstwawie projektu edukacyjnego dla klas I i III gimnazjum w Jedwabnie zawierającego treści wychowania patriotycznego i edukacji regionalnej, wykonanego w ramach Ogólnopolskiego Konkursu dla Dzieci i Młodzieży Szkolnej : "W Polsce bije serce świata" /N. Davies/ - a czy Twoje serce bije dla Polski?
Autorkami projektu były nauczycielki Zespołu Szkół w Jedwabnie: mgr Bożena Drelich, mgr Zofia Kozłowska, mgr Jadwiga Krawczyk, mgr Urszula Porycka-Krawczewska.


"OCALĆ OD ZAPOMNIENIA"




Przydrożne kapliczki, krzyże, kościoły, cmentarze ewangelickie są dla naszej gminy najcenniejszymi zabytkami kultury. Owiane legendą, wpisane są na stałe w nasz wiejski krajobraz, stanowią jego prawdziwą ozdobę.
Mają one swój oryginalny kształt, unikalne piękno. Każda kapliczka ma swoją historię powstania i swoisty wygląd. Naznaczona jest tradycją danej wioski i wiąże się ze zdarzeniami minionych dni. Kapliczki upamiętniają zdarzenia tragiczne i radosne, ważne dla społecznej świadomości lokalnych wspólnot. Wyrastają z religijnej tradycji okolicznych ludzi i są żywym świadectwem ich wiary. świadczą o ludziach i czasach, które już odeszły, ale i wiele też mówią o ludziach opiekujących się nimi i o dniu dzisiejszym. świadczą o wrażliwości człowieka na sprawy Boże, na piękno krajobrazu, a także o patriotyzmie i miłości bliźnich. Kapliczki i krzyże są miejscem kultu. Przy nich odprawiane są nabożeństwa, Msze święte oraz żegna się zmarłych. W naszej gminie znajduje się kilkanaście takich obiektów sakralnych.




HISTORIA KOśCIOŁA ŚW. JÓZEFA W JEDWABNIE




Dzięki życzliwości Wójta Gminy - Pana Włodzimierza Budnego, który udostępnił Kronikę Gminy Jedwabno oraz Kronikę Historii Kościoła uczennice Gimnazjum w Jedwabnie: Paulina Gutowska kl.III A, Lidia Podlecka kl. III A, Ilona Kicińska kl.III C, Aleksandra Siadkowska kl. III C, mogły sporządzić niniejszą monografię. Wiele cennych informacji na temat miejscowego kościoła uzyskano w wywiadzie przeprowadzonym z obecnym proboszczem- księdzem Józefem Misiakiem.

Z informacji zawartych w Kronice Historii Gminy wynika, że kościół w Jedwabnie choć - jako budynek- był bardzo skromny, jednak stał się on symbolem walki o zachowanie polskości. Budowie patronował ówczesny Związek Polaków. Jednym z inwestorów i budowniczych był Jan Matyszczyk.


Budowa kościoła w Jedwabnie 1930 r.


Fragment muru z wyrytą datą budowy kościoła-1930 r.


Ołtarz w kościele św. Józefa w Jedwabnie

Kościół w Jedwabnie, na początku swego istnienia, spełniał funkcję kaplicy parafii Pasym. Lata 1930 -1932 to okres wznoszenia świątyni, która doczekała się Konsekracji, dzięki staraniom ks. dziekana Józefa Barczewskiego. Uroczystego aktu dokonał ks. bp Maksymilian Kaller. Wezwanie - świętego Józefa- swego własnego patrona - nadał ks. kanonik Józef Barczewski. Pierwszym administratorem utworzonej parafii rzymsko- katolickiej w Jedwabnie został ks. Łukasz Popiół, który objął parafię 24 lipca 1957 r. Pierwszy wpis w kronice kościoła parafii, dokonany 17 grudnia 1957r., dotyczy wizytacji przeprowadzonej przez ks. dziekana Stanisława Majewskiego ze Szczytna.
Od 1946 r. aż do końca roku 1956 parafią w Jedwabnie administrowali proboszczowie z Butryn: księża: Stanisław Drewnowski, Bolesław Pętlicki oraz Antoni Szubski.
Według spisu ks. Krepsztula parafia Jedwabno liczyła ok.2600 wiernych obrządku rzymsko-katolickiego. Była to ludność napływowa - przeważnie z okolic Mławy. Przasnysza i Ostrołęki. Na terenie parafii mieszkało ok. 300 osób wyznania ewangelickiego, którzy stopniowo wyjeżdżali do Niemiec.
Do parafii Jedwabno należały następujące wioski: Jedwabno, Dłużek, Piduń, Rekownica, Szuć, Kot, Nowe Borowe, Lipniki, Małszewo, Burdąg, Brajniki, Witowo, Nowy Dwór, Dzierzki, Witówek, Warchały, Narty.
Dziś Jedwabno podobne jest do małego miasteczka i liczy ok. 1000 mieszkańców - samych katolików jest 957. W miejscowości znaleźć można ruiny kościoła ewangelickiego oraz kościół katolicki; murowany, kryty czerwoną dachówką z niewielką wieżą drewnianą, położony na wschodnim wzgórzu. Niczym strażnik dominuje nad okolicą. Wzgórze z kościołem i plebanią osłaniają od ulicy wysokie świerki.
Frontową ścianę kościoła zdobi mozaika przedstawiająca św. Józefa z Dzieciątkiem.


Mozaika św. Józefa z Dzieciątkiem na froncie kościoła.


WĘDRÓWKI W PRZESZŁOŚĆ

19 m długości i 13,5 m szerokości to rozmiary świątyni, o sklepieniu drewnianym, niemalowanym, chór bez organów. Równocześnie z kościołem zbudowano plebanię murowaną, położoną po prawej stronie fasady kościoła.
Ziemia kościelna stanowi 1,24 ha. Na tej powierzchni znajduje się plac kościelny, działka rolna i mały cmentarz W 1957r. parafia nabyła od Józefa Tomalskiego działkę o powierzchni 1 ha, która ciągnie się wzdłuż dróżki, aż do cmentarza.
Na terenie parafii jest 9 szkól podstawowych, naukę religii prowadzą katecheci: Katarzyna Morzyc i ks. Łukasz Popiół.
Obraz świętej Rodziny w głównym ołtarzu i w bocznym - obraz Matki Boskiej Częstochowskiej oraz 5 obrazów na ambonie: świętych - Piotra, Pawła, Judy, Ambrożego i św. Augustyna. Te dzieła namalowała na płycie pilśniowej malarka Danuta Duch. Ona też odrestaurowała ambonę oraz chrzcielnicę. Aktu poświęcenia dokonał ks. biskup Józef Drzazga.


Obraz św. Rodziny w ołtarzu głównym, oraz obraz Matki Bożej Częstochowskiej w ołtarzu bocznym.

22 XII Prymas Polski ks. Kardynał Stefan Wyszyński dekretem z dnia 15 XII 1962r. ustanowił święto drugiego Patrona, Matki Boskiej Częstochowskiej na dzień 26 sierpnia i nadał odpust zupełny, który wierni mogą uzyskać po spowiedzi i Komunii św. oraz modlitwie w intencji Ojca świętego.
17 października 1972 r. ks. prałat Łukasz Popiół przekazał administrowanie parafii Jedwabno ks. Janowi Suwale.
W lipcu 1973 rozpoczęto złocenie ołtarzy, chrzcielnicy, częściowo ambony i świeczników. Złocenia dokonał pan Rachowski Henryk z Warszawy. Kupiono też dwa anioły rzeźbione w drzewie i pozłocono je. W 1973 sprawiono do kościoła ołtarz soborowy i cztery klęczniki do słuchania spowiedzi świętej. Była to ofiara pani Stefana Witkowskiego z Warszawy.
W lipcu 1975 w kościele położono szarą podłogę z płytek.
Rok 1975 to Rok święty noszący hasło "Odnowa i pojednanie". Odbywały się Misje Roku świętego, których celem było pogłębienie wiary wiernych i życia sakramentalnego.
1983- decyzją ks. biskupa Jana Obłąka nastąpiła zmiana administratora. Ksiądz Jan Suwała, dotychczasowy proboszcz, objął parafię Giławy. Proboszczem naszej parafii został dotychczasowy prokurator Warmińskiego Seminarium Duchowego "Hosianum" w Olsztynie i proboszcz w Klewkach- ks. Tadeusz Kask.
Podejmuje on rozmowy z parafianami z Nowego Dworu w celu odnowienia spalonego Kościoła.
Rok szkolny 1983/84- nauka religii odbywa się w Jedwabnie w salce katechetycznej w piwnicy oraz w Szuci i Burdągu. Spotkania z dziećmi odbywają się w klubach R.S.W. Praca-Książka-Ruch za zezwoleniem Naczelnika Gminy Jedwabno.
Od 14 maja zaczyna się rozbiórka "budynku" gospodarczego - jest to trudna praca,. Przychodzą wierni, by pomagać przy rozpoczętej budowie. Są trudności w zdobywaniu materiałów budowlanych.


Budynek gospodarczy

13 pażdziernika 1986r. nastąpił Dzień Nawiedzenia kopii Cudownego Obrazu Matki Bożej.
Uroczystą Mszę św. odprawił ks. Bp. Wojciech Ziemba, który pięknie mówił o Matce Bożej i Jej posłudze.Potem odbyło się modlitewne czuwanie.


Nawiedzenie Matki Bożej w parafii Jedwabno

Od 5 marca 1988 r Nowy Dwór należy do parafii Grom. śluby i pogrzeby będą się odbywać tam, gdzie będą chcieli parafianie.
Rok 1989. Po wielu latach nauka religii znów odbywa się w szkole.
Pierwszymi katechetami są: pani Henryka Sroka i proboszcz ks. Tadeusz Kask.
W marcu 1989 r rozpoczęto obróbkę desek na wykonanie boazerii w kościele. Całość prac wykonano w stolarni Nadleśnictwa w Jedwabnie. Układanie boazerii nadzorował stolarz p. Henryk Dunajski z Nart i Jan Brzozowski pracownik Nadleśnictwa. Do pracy zgłosili się prawie wszyscy strażacy. Prace zakończono 12 października.
19 kwietnia 1994 r umiera nagle ks. Tadeusz Kask. Parafię św. Józefa w Jedwabnie obejmuje obecny ksiądz proboszcz Józef Misiak.


TERAŹNIEJSZOŚĆ

Aby ukończyć naszą pracę i zdobyć bieżące informacje na temat kościoła odwiedziłyśmy ks. Proboszcza, który bardzo chętnie nas przyjął, przekazał mnóstwo informacji.

Dowiedziałyśmy się, że księgi chrztów, ślubów są obecnie takie same jak kiedyś, nie ma żadnych zmian w rubrykach. Dostałyśmy pozwolenie na zrobienie zdjęcia.


Księgi chrztów, ślubów- dawne i współczesne

W czasie wywiadu udzielonego proboszcza dowiedziałyśmy się, że od momentu objęcia przez księdza parafii wykonano ogrodzenie wokół kościoła w formie kamiennego muru, w którym umieszczono stacje Drogi Krzyżowej fundowane przez parafian. Stacje Drogi Krzyżowej poświęcił ks. bp Jacek Jezierski.


Ogrodzenie kościoła wykonane z kamienia ze stacjami Drogi Krzyżowej.

Wymieniono dachówkę na kościele oraz wykonano nową elewację kościoła.


Kościół przed wymianą dachówki i położeniem nowej elewacji.

Naprzeciw Kościoła wybudowano Kapliczkę Serca Jezusowego, a od strony zewnętrznej- kapliczkę św. Józefa ufundowaną przez znaną polską piosenkarkę Ewę Bem oraz Kapliczkę Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia ufundowaną przez ks. proboszcza Józefa Misiaka jako dar za 40 - lecie Kapłaństwa.


Kapliczka Matki Bożej Niepokalanie Poczętej
dar ks. proboszcza Józefa Misiaka za 40- lecie Kapłaństwa.


Kapliczka św. Józefa ufundowana przez piosenkarkę Ewę Bem.

Wzdłuż drogi do cmentarza wybudowano z kamienia ogrodzenie. Umieszczono tu stacje 20 Tajemnic Różańcowych.


Ogrodzenie z kamienia i stacje tajemnic różańcowych w trakcie budowy.

W przyszłości chciałbym, aby w Jedwabnie powstało Sanktuarium św. Józefa, skromnie zdradził swą tajemnicę ks. proboszcz.



Historię kościoła opisały: P. Gutowska, I. Kicińska, A. Siadkowska, L. Podlecka - Absolwentki Zespołu Szkół w Jedwabnie.





HISTORIA KOŚCIAŁA W NOWYM DWORZE


W roku 1901 w położonym - obecnie w gminie Jedwabno - Nowym Dworze wybudowano świątynię, która została wyświęcona rok później - 9 października 1902 r. Po drugiej wojnie światowej wskutek prowadzonej przez PRL polityki wysiedlania Mazurów kościoły zaczęły pustoszeć. Na nabożeństwa - raz w tygodniu - przyjeżdżał pastor z Pasymia.
Kiedy w 1979r. kościół - w znacznej części - strawił pożar, przymierzano się do przystosowania obiektu z przez-naczeniem na spichlerz zbożowy. Na szczęście, do tego nie doszło.
Z inicjatywy mieszkańców Nowego Dworu, którzy na nabożeństwa musieli dojeżdżać do Jedwabna, kuria biskupia odkupiła spalony budynek. Odbudowę świątyni powierzono księdzu Janowi Suwale, proboszczowi parafii Jedwabno. W 1982r. jego obowiązki przejął już nieżyjący ks. Tadeusz Kask. Po nim kościołem w Nowym Dworze zarządzał ks. Adam Czarciński. Dopiero w 1998r. liczący 400 mieszkańców Nowy Dwór doczekał się własnej parafii, której nadano imię świętego Wojciecha. Pierwszym jej proboszczem został ksiądz Ireneusz Trochimowicz.














Obwód parafii, oprócz Nowego Dworu, stanowią wsie Witowo, Witówek, Brajniki i Dzierzki.


Architektura i Budowa







Kościół został zbudowany w stylu gotyckim, co charakteryzuje i podkreśla wysoka, strzelista wieża kościelna oraz duże okna witrażowe. świątynia zbudowana jest z czerwonej cegły.


Legenda



Legenda głosi, iż kamienny obelisk znajdujący się nieopodal kościoła został wzniesiony przez okolicznych mieszkańców na cześć robotnika, który bezinteresownie pomagał przy pracach remontowych świątyni - poprawiał dachówki uszkodzone pod wpływem wichury i spadł ze szczytu wieży.
Tym pięknym gestem mieszkańcy uczcili jego osobę i poświęcenie.



Opracowali: Karol Dunajski, Michał Grzegorczyk, Tobiasz Pawelec, Mariusz Dunajski - Absolwenci Gimnazjum w Jedwabnie.
Prace wykonane pod bacznym okiem nauczycielki j. polskiego p. Jagody Krawczyk i pań katechetek - Bożeny Drelich i Zofii Kozłowskiej.




"O kulturze narodu świadczy jego stosunek do przeszłości"
- szlakiem kapliczek w miejscowości Szuć i jej okolicach



KAPLICZKA W SZUCI



Około 1948 roku Władysław Klimkowski wymurował w Szuci kapliczkę słupową. Do dnia dzisiejszego jest ona dla mieszkańców miejscem modlitw majowych oraz ostatnim "przystankiem" konduktów pogrzebowych przed drogą do kościoła i cmentarz w Jedwabnie, będącym swoistym pożegnaniem zmarłego ze wsią.
A krzyż wieńczący szczyt, wykonał kowal - Wacław Wojciechowski, dziadek jednej z autorek projektu - Karoliny.

W sobotę dnia 03.09.2005r. stara kapliczka została zburzona, a na jej miejsce postawiono nową dzięki funduszom zebranym przez mieszkańców. Wyświęcenie odbyło się w październiku 2005 roku. Przy budowie uczestniczyli mieszkańcy wsi. Kapliczka została wykonana z kamienia, szkła i cegły klinkierowej. Bardzo ważną decyzją było przeniesienie do nowej budowli krzyża- zabytku, zdobiącego starą kapliczkę To bardzo ważny element łączący "stare" z "nowym", swoisty świadek historii.


Kapliczka słupowa wybudowana w ok. 1948r. przy rozwidleniu głównej ulicy wsi i tzw. kościelnej drogi do Jedwabna (zdjęcie archiwalne z roku 2002 wykonane przez historyka Sławomira Ambroziaka).


Krzyż wykonany przez kowala Wacława Wojciechowskiego


Figura Matki Boskiej


Kapliczka wybudowana w 2005 roku

Wiele cennych informacji na temat metalowego krzyża zdobyła nasza koleżanka Karolina, prywatnie wnuczka nieżyjącego już kowala p. Wojciechowskiego. Oto wywiad przeprowadzony z babcią p. Wojciechowską, kobieta ma 83 lata i mieszka w Szuci wraz z rodziną.

-Czy zna pani historię kapliczki znajdującej się w Szuci?
-Tak. Znam. Kapliczka powstała w 1946r.
-Kto ją wybudował?
-Władysław Klimkowski, Jan Wróbel, Józef Jaworski, Wacław Wojciechowski. Pomoc swą okazywali również mieszkańcy wsi, przynosząc niezbędne materiały.
-Dlaczego wybrano akurat to miejsce?
-Wybrane miejsce było najbardziej dogodne, dla konduktów pogrzebowych. Poza tym znajduje się ono na wzniesieniu, w otoczeniu pięknych drzew i krzewów, które latem dają ukojenie od słońca i roztaczają piękne widoki.
-Czy ktoś z rodziny miał bezpośredni wpływ na budowę kapliczki lub wygląd innych elementów zdobniczych?
-Poproszono mojego męża- kowala, aby wykonał metalowy krzyż.
-Gdzie kuto krzyż?
-Mieszkaliśmy na kolonii, gdzie mąż miał swoją kuźnię.
-W jaki sposób i skąd zdobyto materiały do wykonania krzyża?
-W swej kuźni mieliśmy wszystko, co było potrzebne do pracy.
-Czy, pani zdaniem, istnieje potrzeba budowania takich kapliczek?
-Moim zdaniem, potrzebne jest budowanie kapliczek, aby ludzie mieli możliwość do pogłębiania swojej wiary poprzez modlitwę. Jest to również pamiątka pozostawiona następnym pokoleniom.
-Dziękuję bardzo za rozmowę i udzielenie wielu cennych informacji.


Patron naszej parafii św. Józef z dzieciątkiem umieszczony w górnej części kapliczki



FIGURKA MARYSI I KRZYSIA





W związku z występującymi wątpliwościami dotyczącymi historii Figurki Marysi i Krzysia opis został usunięty w dn. 08.05.2009 r.


FIGURKA PANA NIKSY



Zdjęcie z bliska

Na początku XIX w. tradycją i symbolem religii i obyczajów było miejsce, które służyło wiernym do zbiorowych modlitw. Były to często kapliczki. Za najważniejsze uważano "majowe", czyli nabożeństwa ku czci Najświętszej Marii Panny. Nie wszyscy jednak mieli możliwość, by w niedziele udać się do kościołów czy też kaplic, tylko najbardziej majętni mieszkańcy posiadali bryczki zaprzężone w konie. Uboższa ludność zdecydowała, że musi coś z tym zrobić. Zwołano zebranie, na którym poruszono ten temat. Jedni proponowali, żeby w domach odprawiać modlitwy, inni chcieli starać się o jakikolwiek transport do kościoła. Aż pewnego dnia wpadli na pomysł, aby wznieść symboliczny krzyż. Spodobało to się każdemu. Wszyscy cieszyli się, że powstanie miejsce, gdzie będą mogli rozmawiać z Bogiem bez pokonywania pieszo tak długiej drogi. Jak postanowiono, tak zrobiono. Już za kilka dni stał piękny wysoki, pomalowany na czarno, opleciony kwiatami drewniany krzyż, który ogrodzono niskim płotkiem. Przez lata modlono się przy nim, żegnano zmarłych i odprawiano nabożeństwa. Od czasu wzniesienia- nie chronione przed mrozem i deszczem- drewno zaczęło niszczeć. Krzyż wymieniany był co kilka lat (stare palono ze względu na szacunek do religii), ale te zabiegi nie satysfakcjonowały mieszkańców.
Około 1949 roku postanowiono drewno zamienić na metal. Mieszkaniec pobliskiej kolonii, zaoferował swój wkład. Dano mu potrzebne materiały. Mieszkaniec pracował bardzo sumiennie i już po kilku dniach krzyż był gotowy. Postawiono go w miejscu starego i odtąd tylko malowano. Ogrodzono go nowym mocnym płotem. Mężczyźni malowali, wkopywali krzyż, przekopywali ziemię, a kobiety siały kwiaty, sadziły krzewy. Krzyż stoi do dziś. Jest on, podobnie jak za dawnych czasów, miejscem modlitw i spotkań. Zatrzymuje się przy nim rodzina, gdy umrze im bliska osoba i przed odprowadzeniem na cmentarz żegna przy krzyżu. To jest piękny obyczaj. Przetrwał wiele lat. Jak długo przetrwa?? Zależy od mieszkańców.


Krzyż

Powstała ok. 1949 roku, zbudował ją pan Niksa. Kilkakrotnie poprawiana.




FIGURKA STRZEGĄCA ROZDROŻA,
w okolicach domostwa państwa Robaczków




Figurkę wybudował pan Kaczmarczyk ok.1950 roku, z drewna. Wyświęcał ją ks. Dziwik Józef. Na jej miejsce pan Wieczorek postawił nową, z metalowym krzyżem.

Z kapliczką wiąże się ważne wydarzenie. W jej pobliżu został ranny od kul, ścigany przez policję przestępca pod pseudonimem "Komendant". Drugi, o pseudonimie "9"- uciekł. Byli oni poszukiwani za napady na ludzi mieszkających na koloniach. Bandyci wiązali swe ofiary drutem kolczastym, wymuszając pieniądze. Wiele osób, przez nich przetrzymywanych, by wycieńczonych głodu.


Krzyż z bliska


Wykonanie: Magdalena Bogucka, Karolina Dykty, Piotr Dobrosielski, Ewa żerańska, Emilia Karwacka - Absolwenci Gimnazjum w Jedwabnie




MAŁSZEWSKIE CUDEŃKA...


Przedmiotem naszych badań w ramach szkolnego projektu, który nosi bardzo wymowny tytuł "Ocalić od zapomnienia" stały się krzyże i kapliczki znajdujące się w naszej miejscowości - Małszewie, gmina Jedwabno. Uczestnicząc w tym zadaniu, chcemy, aby każdy poznał historię i urodę naszych miejscowych "cudeniek", bo takim mianem określamy te piękne obiekty. Na podstawie rozmów i wywiadów przeprowadzonych z paniami - Marią Rosińską, Heleną Rydzewską i Ireną Karwacką odtworzyłyśmy dzieje tych kapliczek. Wyniki przedstawiamy poniżej.
Krzyż znajduje się w bardzo malowniczym i ważnym miejscu - na początku wsi. Takie ulokowanie ma bardzo duże znaczenie - ma on strzec od niebezpieczeństw wszystkich, którzy przekraczają progi Małszewa. Powstał on pod koniec drugiej wojny światowej, wybudowany przez zamieszkujących tę miejscowość Mazurów. Był on drewniany, dlatego stał zaledwie 35 lat, potem zaczął próchnieć i niszczeć, groził przewróceniem, dlatego w 1985 roku mieszkańcy Małszewa, jako ludzie bardzo wierzący postanowili wybudować krzyż na nowo. Postanowiono jednak, że wykonają go z metalu i będzie trwalszy. Głównymi budowniczymi tego obiektu byli - pan Wilga i pan Białas. Niestety, nie mogliśmy dowiedzieć się czegoś więcej, gdyż obaj już nie żyją. Tuż po wojnie w pobliskich leśniczówkach i mniejszych miejscowościach panowała jakaś epidemia, prawdopodobnie cholera. Wtedy to pani Łozińska, która już nie żyje, zaniosła do lasu figurkę Matki Boskiej i zawiesiła ją na drzewie. I o dziwo! Nagle zaraza przestała zabijać, a trudne powojenne życie mieszkańców wracało do normy. Dziś po tych budynkach pozostały już tylko porośnięte mchem fundamenty. Wracamy do 2001 roku. Mieszkańcy postanowili odnowić bardzo zaniedbaną kapliczkę w centrum wsi. Zebrano niezbędne fundusze i wkrótce nabrała ona nowego blasku. To kolejny obiekt kultu religijnego w Maszewie. Gdyby te kapliczki i krzyże potrafiły mówić, na pewno rzekłyby cichym szeptem: "Dziękujemy za serce i ciepło włożone w nasze istnienie. Dziękujemy za ocalenie od zapomnienia...".


Kapliczka odrestaurowana w 2001 roku.


Krzyż witający mieszkańców i gości Małszewa, dobry znak, strzegący od złego.


Krzyż zawieszony na drzewie na pamiątkę tragicznego wypadku, ku przestrodze innym.


"Kto mówi - sieje, kto słucha - zbiera"
( Figurka na drzewie zawieszona przez ś.p. Panią Łozińską )


Opracowały : Anna Poniatowska, Wioletta żmijewska - uczennice Gimnazjum w Jedwabnie.



KAPLICZKA NA SKRAJU DROGI DO MIEJSCOWOŚCI JURGI

Obiektem moich obserwacji i badań jest kapliczka stojąca na skraju leśnej drogi prowadzącej do miejscowości Jurgi. Uważam, że warto, aby jej urok poznali nie tylko okoliczni mieszkańcy, ale również moi koledzy i koleżanki mieszkający w innych miejscowościach.
Kapliczka jest umiejscowiona w bardzo malowniczym miejscu - na skraju drogi prowadzącej do lasu. Cudnie wygląda w tle leśnej zieleni. W samym "sercu" budowli umiejscowiona jest figurka Marii Panny.

Aby poznać historię powstania opisanego przeze mnie obiektu, postanowiłem zasięgnąć języka wśród mieszkańców mojej wsi. Miałem trudności z zebraniem informacji. Wielu - albo nie wiedziało, kiedy ta kapliczka powstała albo nie przejawiali chęci rozmowy. Postanowiłem, zatem poprosić o wywiad pana Andrzeja Trzcińskiego. Dlaczego akurat jego? Otóż mieszka on w pobliżu kapliczki i, jak sądzę, musi znać jej historię. Nie myliłem się, w czasie rozmowy zebrałem wiele cennych informacji, które przedstawię poniżej. Kapliczkę zbudowano w 1984 r., w tym samym roku również ją wyświęcono. Pomysłodawcą i jej twórcą był pan Andrzej Krajeński. Materiały użyte do budynku wykorzystano z rozbiórki starych zabudowań gospodarczych. Wydaje mi się, że dzięki temu ma ona swoją "duszę". Po jedenastu latach, pod wpływem trudnych warunków atmosferycznych, uległa znacznym zniszczeniom. Wtedy to mieszkańcy postanowili uratować kapliczkę, która dla każdej społeczności wiejskiej jest bardzo ważnym obiektem, miejscem nie tylko modlitw, ale spotkań i rozmów. Po kilku miesiącach intensywnych prac - w 1995 r. budowli przywrócono dawną świetność.







Opracowanie: Michał Grzegorczyk, Mariusz Dunajski - Absolwenci Gimnazjum w Jedwabnie



HISTORIA KAPLICZKI W WAPLEWIE


Kapliczka została zbudowana w 1947 roku przez pana Moszczyńskiego i pana Suchowieckiego. Budowa tego obiektu była świetnym pomysłem, ponieważ uboga ludność tej wsi nie zawsze miała czym dojechać do kościoła w Pasymiu, odległego o kilka kilometrów. Od czasu powstania kapliczka stała się szczególnym miejscem, miejscem świętym, gdzie każdy o dowolnej porze mógł klęknąć i modlić się o błogosławieństwo dla domu i rodziny. Dzięki niej mieszkańcy mają możliwość do częstych rozmów z Bogiem. Wzniesienie tak pięknej budowli nie było taką łatwą sprawą, wymagało nie lada umiejętności i pomysłowości, a przede wszystkim - serca. Budowniczy jednak mieli w sobie wiele cierpliwości i determinacji, że w ciągu miesiąca pojawiła się ona w całej okazałości. Nadmienię, iż pomagali wszyscy mieszkańcy. Choć kapliczka ma już pięćdziesiąt lat, nadal jest piękna i zadbana dzięki ogromnej trosce mieszkańców Waplewa. Obok kapliczki rośnie dąb, posadzony, by osłaniał budowlę przed wiatrem i deszczem, a także, by dawał schronienie modlącym się podczas nabożeństw.


(widok główny )

Kapliczka osadzona jest na murowanej podstawie. Wewnątrz znajduje się miejsce, gdzie mieszkańcy mogą stawiać obrazki, pasyjki czy inne elementy dekoracyjne. Najważniejszą ozdobą jest przepiękna drewniana figurka Matki Boskiej. Upływ lat wycisnął na jej twarzy piętno, sprawia ona wrażenie smutnej, zmęczonej i nieco przygnębionej postaci.


(smutna twarz Matki Boskiej)


Opracowali: Sylwia Siwek, Grzegorz Kowalczyk - uczniowie Gimnazjum w Jedwabnie.



ZABYTKI MIEJSCOWOŚCI WAPLEWO


,,Można nie kochać cię i żyć-
ale nie można owocować."
/ W. Szymborska , Gawęda o miłości ziemi ojczystej/

Kiedy na lekcji języka polskiego omawialiśmy wiersz Wisławy Szymborskiej ,,Gawęda o miłości ziemi ojczystej" nie do końca rozumiałam jego przesłania. Nie potrafiłam odczytać ukrytego znaczenia słów: ,,Można nie kochać cię i żyć, ale nie można owocować".
Następnego dnia pani polonistka ogłosiła, że uczniowie klas III mogą wziąć udział w projekcie. Co było jego tematem, dowiedziałam się już wkrótce. W czasie spotkania pani wyjaśniła nam, na czym będzie polegała nasza praca i jakie są jej cele. Dobraliśmy się w grupy, w zależności od miejsca zamieszkania.





To, co najważniejsze . . .

Zanim przystąpiłam do udziału w projekcie, uważałam, że moja miejscowość - oprócz walorów przyrodniczych - nie wyróżnia się niczym szczególnym. Jednak, kiedy tropiłam ślady przeszłości, doszłam do zupełnie innych wniosków. Jestem dumna z tego, że w mojej okolicy znajdują się miejsca niezwykłe i tajemnicze, owiane niewiarygodnymi opowieściami, ściśle związanymi z tymi miejscami.
Waplewo, bo tak nazywa się moja miejscowość, kryje w sobie wiele tajemnic. W mojej wsi znajduje się szkoła zbudowana w 1887 roku, a tuż za nią cmentarz z zachowanym częściowo starodrzewem. Na uwagę, moim zdaniem, zasługują cenne zabytki naszej wioski - drewniana chałupa i kapliczka z czerwonej cegły, która powstała na początku ubiegłego wieku. Właśnie te dwa zabytki chciałabym przedstawić.

Kapliczka umiejscowiona jest w samym centrum wsi, pod osłoną starego dębu. We wnętrzu budowli znajduje się figurka Matki Boskiej, co można doskonale dostrzec dzięki okienkom umieszczonych z trzech stron z przodu i po bokach. Drewniany krzyż ze zdobieniami w drewnie to przepiękny element dekoracyjny tylnej części kapliczki. Natomiast na samej górze widać mały metalowy krzyż. Dąb, który rośnie za nią, sprawia wrażenie strażnika, pilnującego bardzo cennego skarbu. Znać, że sprawił się doskonale, gdyż kapliczka przetrwała pod jego okiem - około sto lat. Nie mamy pewności co do okoliczności powstania tegoż to cuda, ale krąży na ten temat wiele opowieści. Jedni mówią, że kapliczkę postawiła rodzina, która chciała odwdzięczyć się za uratowanie kilkuletniego dziecka. Kiedy chłopiec zapadł, na nieznaną wówczas chorobę, żadne metody leczenia nie pomagały. Pewnego dnia zrozpaczona matka klęknęła pod krzyżem i zaczęła modlić się do Matki Boskiej o uzdrowienie dziecka. Wkrótce zaczęły schodzić się też inne kobiety z wioski. Po kilku dniach o ratunek dla chłopca modliła się cała wieś.Nazajutrz chłopiec wstał rano i zjadł śniadanie z apetytem, jak przed chorobą. Rodzina z wdzięczności postanowiła w miejscu krzyża postawić kapliczkę, która będzie bardziej trwała i efektowniejsza. Od tamtej pory miejsce to zostało ,,włączone" do życia codziennego wsi. Co roku mieszkańcy spotykają się na "majowym". Kapliczka jest także jednym z przystanków w ostatniej drodze człowieka. Budowla ta - śmiem twierdzić - jest ważną częścią naszej społeczności, bez której moja wioska nie byłaby taka niezwykła.








Drugim obiektem jest drewniana chałupa z pierwszej połowy dziewiętnastego wieku. Dom z drewna, ze ścianką kolanową w konstrukcji ryglowej, kryty czerwoną dachówką. W środku znajdują się trzy duże pokoje, dwie kuchnie oraz dwa korytarze. Budynek ma dwa wejścia, jedno od podwórza, a drugie od drogi. Dom ten jest najstarszym budynkiem w Waplewie. Budynek ten jest rodzinnym domem państwa Sowów, którzy mieszkali w nim wraz z dwójką dzieci, choć byli Niemcami nie wyjechali z naszych terenów. Oboje umarli w Polsce i tu są pochowani. Natomiast ich córka wyjechała do Niemiec i tam wyszła za mąż, a syn pozostał w Polsce i tu nadal żyje wraz z małżonką.






Podsumowanie
Na zakończenie chciałabym dodać, że udział w tym projekcie przyniósł mnie i moim przyjaciołom, z którymi pracowałam wiele satysfakcji. Aby uzyskać informacje na temat opisywanych obiektów, musieliśmy przeprowadzić wiele rozmów z mieszkańcami mojej miejscowości. To dało nam okazję do bliższego poznania moich sąsiadów, historii ich rodzin, a przede wszystkim - przeszłości mojej ukochanej " Małej Ojczyzny". To doświadczenie nauczyło mnie pokory i szacunku wobec starszych osób. Zrozumiałam, że jestem częścią mojej społeczności i również tworzę historię. Mam cichą nadzieję, iż dzięki zdobytym informacjom, ocalę od zapomnienia i pozostawię potomnym maleńkie ziarenko naszej najbliższej historii. Teraz rozumiem słowa W. Szymborskiej: ,,Można nie kochać cię i żyć - ale nie można owocować."



Autorzy: Iwona Łachacz, Elżbieta żerańska, Michał Kacprzycki - Absolwenci Gimnazjum w Jedwabnie.




LEGENDI I OPOWIADANIA
MIESZKAŃCÓW WSI KOT I OKOLIC


,,Niektóre fakty są rozbudowane a inne się nie zgadzają. Część opowieści zawiera prawdę, ale część jest fantazją ludzi. Jednak centrum opowieści to prawda." T. Słowiński

Niemcy dla ukrycia prawdy fabrykowali fałszywe informacje. Ludzie mało wiedzieli.- ,, Jak przejeżdżały samochody nie wolno było wychodzić przed dom ''.
O tym i o innych faktach dowiadujemy się z programu radiowego ,, Niedziela odkrywców'' autorstwa Tomasza Słowińskiego i Roberta Krasińskiego. Dowiadujemy się w tej audycji, że w trzecim numerze wojskowego pisma pt ,, Eksploator'' znajdują się zapiski o poszukiwaniu skarbów w Prusach Wschodnich i to iż Międzynarodowa Komisja Nadzoru Archiwum Wojskowego pod dowództwem generała francuskiego sondowała metalowym prętem na głębokości 1,5 m magazyny i bunkry z czasów II wojny światowej i że nie stwierdziła istnienia żadnego archiwum wojskowego w sferze przygranicznej Prus Wschodnich z Polską.
Jednak coś musiało być skrywane tajemniczego w ziemi, skoro podejmowano się takich badań. Czy głębokość 1,5 m jest wystarczająca dla ukrycia skarbów?

Jastrzębia Góra

Od południa wieś Kot otaczają wzgórza, które ubarwiają tutejszy krajobraz, a w swych bujnych zaroślach ukrywają chronione okazy zwierząt i roślin. Latem można tu spotkać miejscową ludność. Są to ukradkiem przemykający grzybiarze, a czasami zbieracze czarnych jagód - doskonale wiedzą oni, gdzie się znajdują .Określają to niezwykłe miejsce Górami. Natomiast starsi mieszkańcy wsi wiedzą, że prawidłowa nazwa brzmi Jastrzębie Góry. Mało też kto wie, że zwały się one wcześniej ,, Błędne Góry"(to tu po przegranej walce żołnierze napoleońscy w panice rozpierzchli się po bagnach i błądzili po nieznanych im obszarach leśnych. Od tego wydarzenia powstała nazwa Błędne Góry).
Dzisiaj rzadko używamy terminu Jastrzębie Góry. A już jeżeli ktoś mówi to o Jastrzębiej Górze i ma na myśli miejsce leżące na skraju wzgórz, gdzie po pokonaniu dwóch kilometrów z miejscowości Kot w kierunku Rudy skręca w brukową drogę prowadzącą do Uścianka i na tej drodze odnajduje spaloną leśniczówkę właśnie utytułowaną tą nazwą - Jastrzębia Góra.


Jastrzębia Góra u podnóża Jastrzębich Gór.


Pan Leszek

Mieszkaliśmy w Dębowcu, kiedy pierwszy raz przyjechał do nas na grzybobranie pan Leszek. Był on bioterapeutą. Umiał rozpoznać u człowieka chorobę i przekazywaną energią leczyć. Wyleczył nawet moją mamę z zawrotów głowy, a siostrze "naprawił" wzrok. Pan Leszek był na początku bardzo tajemniczy. Dużo spacerował. Wychodził wczesnym rankiem do lasu i zatrzymywał się w dziwnych miejscach np. na cmentarzu, przy fundamentach domów zniszczonych przez wkraczające wojska rosyjskie pod koniec drugiej wojny światowej i przez ,,naszych", którzy odbudowywali Polskę. Po pewnym czasie Pan Leszek otworzył się i zaczął opowiadać. Mówiąc w czasie teraźniejszym, odkrywał niezwykłe historie z przeszłości.



W skupieniu wpatrywał się w ziemię i kierując ku niej dłonie, zdawało się jakby wysysał z jej wnętrza niesamowite historie.
Dzięki opowiadaniom pana Leszka poznaliśmy dawnych właścicieli posesji, w której obecnie mieszkam ze swoją rodziną. Poznaliśmy ich ojca, który spoczywa na przydrożnym rodzinnym cmentarzyku. Czy duch mógł przemówić? Czy to ziemia ujawnia fakty?

- "Czasami, ledwie świt, na drodze przy cmentarzu stoi człowiek. Mężczyzna, rosły w nakrapianej bluzie, a może kamizelce, w zwężanych ku dołowi spodniach, długich butach. Na głowie dziwny kapelusz, jakby od Rumcajsa. Stoi z szeroko rozstawionymi nogami, ręce założone z tytułu i wpatruje się w budynek leśniczówki." W końcu to on wybudował ten dom dla swego syna młynarza i mieszkał w nim tyle lat.
- ,, Nie. Nie musicie się bać. On jest wam przyjazny. Jest bardzo związany z tym domem i życzliwie spogląda na krzątających się nowych gospodarzy. Ten mężczyzna chce coś wam powiedzieć. Spróbuję z nim porozmawiać" - mówi do nas, a jednoczesnie jak gdyby do siebie pan Leszek..
- ,,On się odwraca w przeciwnym kierunku. Nie chodzi o dom. Za każdym razem rano stojąc na drodze, wpatruje się w góry. On coś wie, coś bardzo ważnegodla nas potomnych. Chce nam o tym powiedzieć. Tam coś jest. Budynki. żółte dachy... .Wokół droga . Tu na tej drodze. Nie, dalej. Z tego miejsca w obrębie pięciu kilometrów. Nic tu po mnie, to was dotyczy. Wy musicie sami szukać - tajemniczo puentuje swe wizje pan Leszek i odchodzi.
Zrozumieliśmy, że nasz gość daje nam wyraźne wskazówki, abyśmy szukali śladów naszej przeszłości. Tak też uczyniliśmy.
A oto efekty naszych wędrówek w czasie.



Poszukiwania

Dwa kilometry od przydrożnego cmentarzyka znajdują się fundamenty spalonej leśniczówki. Jadąc dalej, około pięciu kilometrów w linii prostej, dotrzemy do Uścianka.


Jastrzębia Góra i droga do Uścianka.

Na podstawie opowieści dowiedzieliśmy się, że rezydował tu Erich Koch, któremu Adolf Hitler nadał funkcję nadprezydenta Prus Wschodnich. Właściwie już w 1928 roku Koch dał się poznać jako organizator NSDAP, który werbował bogatych chłopów do swej partii.
W czasie wojny miał nieograniczone możliwości działania.
Przejął leśniczówkę na Złotej Górze i stworzył prywatny rewir łowiecki. Na polowania jeździł rowerem i poznawał dokładnie okoliczne lasy. Miał swoje ulubione miejsca, które odwiedzał - Złotą Górę, Uścianek, Małą Małgę ( dawniej - Mała Ruda) i Jastrzębią Górę.
Dzisiaj w Jastrzębiej Górze odnajdujemy lata jej świetności, choćby rosnące wokół na sporym obszarze leśnym cisy, modrzewie, sosny wejmutki czy żółte maliny w przydomowym ogrodzie. Pod koniec wojny do wsi Kot w dużym pośpiechu przyjechały trzy ciężarówki na których znajdowały się trzy duże skrzynie. Skrzynie te zostały przeładowane na wynajęte przez Kocha trzy furmany zaprzężone w najsilniejsze wiejskie konie. Skrzynie drewniane miały ponad trzy metry długości i okute były metalem. Wywieziono je w kierunku Jastrzębich Gór.
Do dziś losy wyładowanego w Jastrzębich Górach pakunku są nieznane.


Jastrzębia Góra i boczne wejście do rezydencji Kocha.


Dziko rosnące jabłonie, grusze oraz krzewy malin wskazują iż za budynkiem leśniczówki znajdował się sad.


Otaczająca leśniczówkę polanka.


Stare drzewa.


Fundamenty leśniczówki w której przebywał Koch.

Jednak z audycji radiowej ,,Niedziela odkrywców" dowiadujemy się, że mieszkańcy Uścianka skrywają podobną tajemnicę.
A mianowicie - w Uścianku mieszkał Koch. W drodze zasług wojennych miał przydzielonych kilku żołnierzy. To oni w ostatniej chwili załadowali cały dobytek prawdopodobnie zrabowany na froncie wschodnim, robotników zamknęli w piwnicy i pojechali w kierunku Jastrzębich Gór. Po jakimś czasie wrócili sami, bez ładunku.
Inna wersja tego zdarzenia przekazywana przez mieszkańców mówi, że do wsi Wały przyjechały trzy ciężarówki ze skrzyniami. W samochodach również byli ludzie. Konwój skierował się do Uścianka, a następnie w Jastrzębie Góry. Samochody wróciły puste, prowadzone wyłącznie przez oficerów.

Dlaczego nikt nie podejmuje wysiłku ujawnienia prawdy wywiezionych trzech skrzyń i ukrytych gdzieś w górach ? A może to nie jest legenda, a prawda o ukrytej bursztynowej komnacie?
Jakie jeszcze tajemnice skrywa w sobie nasza przepiękna okolica?
Udział w tym projekcie dał nam niesamowitą satysfakcję. Stanęliśmy oko w oko z przeszłoscią naszej pięknej Małej Ojczyzny - malowniczej miejscowosci Kot i jej okolic. Zrozumieliśmy, że jesteśmy jej częścią i sami również tworzymy maleńką historię, że trzeba i należy przekazywać ją następnym pokoleniom.


Opracował: Wiktor Krawczewski; zdjęcia wyk.i oprac. Rafał Gałażewski Wiktor Krawczewski - Absolwenci Gimnazjum w Jedwabnie.




Monografia cmentarza ewangelickiego znajdującego się w miejscowości Jedwabno, gm. Jedwabno przy ul. 1-go Maja



W odpowiedzi na ogłoszony projekt postanowiłyśmy zająć się zgromadzeniem informacji na temat cmentarza znajdującego się przy ul. 1- go Maja. Co nas do tego skłoniło? Każda grupa badawcza sama miała wyszukiwać obiekty do opracowań monograficznych. Zastanawiałyśmy się długo nad celem naszych badań. Eureka! Przecież codziennie przechodzimy obok tego starego, jakże pięknego miejsca, porośniętego bluszczami, niemego świadka przeszłości naszej Małej Ojczyzny-Jedwabna.



Pracę rozpoczęłyśmy od porządkowania grobów, następnie wykonałyśmy wiele zdjęć, by utrwalić niektóre najpiękniejsze zabytki.



Wiele trudności sprawiło nam odnalezienie historii cmentarza. Odwiedzałyśmy starsze osoby zamieszkujące naszą miejscowość, ale niewiele informacji zgromadziłyśmy. Wtedy to postanowiłyśmy ustalić datę najstarszych nagrobków i na tej podstawie określić datę powstania nekropolii. Niestety, większość grobów miała nieczytelne tablice. Udało nam się jednak odczytać kilka nazwisk.

Statystyka danych:
AUGAFT REBER 1812-1860
WILHEM SOLLMANN 1886-1939
OLSCHEWSKI WILCH 1894-1956
ROGALA EMIL 1895-1954
ROGAUA MARIA 1896-1974
RICHARD WAEBER 1899-1924
AUGUST ANNUB 1902-1920
HERTHA LINGNAU 1923-1926
MARGOT 1937-1956


(najstarszy nagrobek - nazwisko zmarłego podkreślone na podanym wyżej wykazie)

Jak wynika z danych umieszczonych na nagrobkach, cmentarz powstał ok. roku 1800. Ostatniego pochówku dokonano w 1956 roku. Zmarli to Polacy i Mazurzy, o czym świadczą nazwiska. Odkrycie całej historii nurtowało nas. Wtedy to w czasie rozmów dowiedziałyśmy się, że na terenie naszej gminy mieszka pan S. Ambroziak, absolwent prawa na Uniwersytecie w Toruniu, fascynat historii regionalnej, autor artykułów, zamieszczonych w "Rocznikach Mazurskich."


(Grobowiec rodziny Konietzkich)

W celu zgromadzenia informacji niezbędnych do naszego projektu spotkałyśmy się z p. Sławomirem Ambroziakiem. Z chęcią udostępnił nam swoje materiały na temat cmentarza. Zdołałyśmy z nich odczytać wiele cennych wskazówek, które mogłyśmy porównać z naszymi dotychczasowymi "tropami".
Za czasów probostwa Johanna Gralla zmieniono miejsca pochówku zmarłych. Przez długie lata pochówku dokonywano na placu otaczającym kościół. W 1797 roku król Pruski wydał rozporządzenie zakazujące grzebania zmarłych przy kościele ze względów sanitarnych i epidemiologicznych. Wtedy to ustalono nowe usytuowanie cmentarza, poza wsią, w kierunku Nidzicy.
I w taki oto sposób powstała opisywana przez nas nekropolia.
Pierwszy pogrzeb odbył się 1812 roku ( taką datę ustaliłyśmy podczas sporządzania danych z napisów na nagrobkach). Zmarła wtedy 12-letnia córka rodziny Grabieńskich z Małszewa. Tego nagrobka niestety nie odnalazłyśmy, ale z taką datą - 1812 - r. odszukałyśmy nagrobek z nazwiskiem Rebeft.
W tamtym czasie cmentarz znajdował się dość daleko od miejscowości, która jednak dość szybko się rozbudowywała i dziś nekropolia znajduje się w pobliżu zabudowań. Na lewo, od bramy znajdują się pomniki i miejsca pochówku żołnierzy z pierwszej wojny światowej. Spoczywa tu siedmiu Rosjan i jeden Niemiec.
Dotychczasowy cmentarz przykościelny, był otoczony murem z kamieni. Od czasu grzebania zwłok na nowym cmentarzu chowano tylko proboszczów oraz stawiano tablice poświęcone żołnierzom-mieszkańcom parafii Jedwabno, poległym w czasie wojen.
Obok tablicy ku czci długoletniego pastora w Jedwabnie, Christopha Hoffmana stanęła nowa - poświęcona trzem żołnierzom, poległym w wojnie z Francją w latach 1813-1814 (wśród nich był porucznik Schnettka z majątku Omulew).
Jedwabieńska parafia ewangelicka była w owym czasie bardzo rozległa. Liczyła ponad 30 wsi. Do parafii należała wtedy nawet Nowa Wieś pod Olsztynem. Ewangelicy z tej wsi nie chcieli należeć do parafii w Olsztynie, gdyż tamtejszy pastor nie znał ,w przeciwieństwie do pastora z Jedwabna, języka polskiego, a oni pochodząc z Mazur, byli przyzwyczajeni do modlitwy w tym języku.
Od 23 kwietnia 1804 roku Nowa Wieś należała do parafii Jedwabno. W 1848 roku w skład parafii wchodziło 35 wsi, w których mieszkało 5041 ewangelików.
Cmentarz, którego historię opisałyśmy, przetrwał do dziś, mimo upływu lat, jednak jest on bardzo zaniedbany.

Opracowały: Laura Dobrzyńska, Joanna Nikadon, Angelika Głowacka, Klaudia Piersa - Absolwentki Z S w Jedwabnie



PRAWDA I LEGENDA O MAŁDZE


W ramach ogłoszonego przez nauczycieli języka polskiego i religii projektu "Ocalić od zapomnienia" postanowiliśmy wspólnie z kolegą Maksymilianem podjąć działania w celu odnalezienia miejsc, które zasługują na to, aby pamięć o nich nie zaginęła, gdyż są one sercem naszej Małej Ojczyzny. Tu mieszkali nasi dziadkowie, żyją nasi rodzice i my - najmłodsze pokolenie.
Kiedy przyjeżdżałem do mojego serdecznego kolegi - Maksymiliana, często słuchałem jego opowieści o niesamowitych miejscach i wydarzeniach... . Wiedzieliśmy wówczas, że najbliższe okolice Maksa musimy koniecznie odkryć na nowo. Postanowiliśmy sfotografować najpiękniejsze i najważniejsze zakątki, dlatego zorganizowaliśmy wycieczkę rowerową. Wybraliśmy tereny Małgi. Niestety, wieś ta już nie istnieje. Pozostały po niej porośnięte mchem i trawą ruiny oraz stary cmentarz.



Aby poznać historię tej pięknej niegdyś miejscowości, sięgnęliśmy do publikacji książkowych, internetowych, prasowych oraz przeprowadziliśmy rozmowę z jedną z najstarszych mieszkanek dawnej Małgi - p.Martą Sienkiewicz.


Samotna wieża kościelna strzegąca ruin domów

Tuż za niewielką wsią Kot w gminie Jedwabno, przy wjeździe do lasu stoją zniszczone budki strażnicze. Są one pozostałościami funkcjonującego do 1993 roku poligonu wojskowego w Muszakach. To na jego potrzeby władze zdecydowały się na zlikwidowanie kilku okolicznych wsi. Jedną z większych w tym rejonie była Małga. Teraz jedynym śladem po minionych latach jest zrujnowana upływem lat wieża kościoła ewangelickiego (fot.wyżej).
Z opracowań wynika, że Małga nosiła wcześniej nazwę Ruda ze względu na znajdujące się tu złoża naturalnych bogactw rudy darniowej.
Nieopodal Małgi znajdowała się inna wioska o nazwie Piece. Po niej również pozostały tylko porośnięte mchem fundamenty domów i zabudowań gospodarczych.

Wędrówki po przeszłości

Przed druga wojną światową znaczna część mieszkańców dawnej Małgi wyjechała do Niemiec. Ci, którzy pozostali, osiedlili się w sąsiednich miejscowościach. Jedną z takich osób jest obecnie mieszkająca w Kocie pani Marta Sienkiewicz z domu Mack. Pani Marta urodziła się w Małdze w 1925 roku. Tu spędziła też dzieciństwo i młodość. Jej ojciec był gajowym, prowadził też kilkuhektarowe gospodarstwo. Pani Marta była najstarszą z pięciorga rodzeństwa. Dziś, oprócz pani Marty, żyje tylko jej najmłodszy brat, który na stałe mieszka w Niemczech.
Wieś zamieszkiwali głównie Mazurzy. W 1939 roku miejscowość liczyła prawie 500 mieszkańców.
Na podstawie informacji dowiedzieliśmy się, wówczas we wsi znajdowało się przedszkole, ośmioklasowa szkoła, trzy sklepy, karczma, remiza strażacka, a nawet mały zakład szewski. Porządku pilnowało tu dwóch policjantów. Mieszkańcy mieli do dyspozycji także boisko sportowe, na którym odbywały się festyny i wiejskie uroczystości.

Pierwsza wieść Hiobowa
Na początku 1945 roku spokojne życie mieszkańców Małpi zmieniło się na zawsze. Zbliżała się Armia Czerwona. Większość z mieszkańców ukryła się w koloniach rozsianych po lasach. Rosjanie wkroczyli do wsi 20 stycznia. Pierwsza grupa wojsk nie wyrządziła większych szkód, za to druga przyniosła spustoszenie, śmierć i płacz. Zagrabiono cały dobytek, a kto nie zdążył uciec, zabijano.

Druga wieść Hiobowa
Kilka miesięcy po zakończeniu wojny życie we wsi zaczęło wracać do normy. Ci, którzy przetrwali, zaczęli odbudowywać swoje gospodarstwa. W 1947 roku do wsi przyjechali nowi mieszkańcy, Ukraińcy przesiedleni z Bieszczad. Szybko zaaklimatyzowali się i zaprzyjaźnili z miejscowymi. Jednak ta sielanka nie trwała długo. Na początku lat pięćdziesiątych władze zdecydowały, że te tereny doskonale nadają się na utworzenie wojskowego poligonu. Mieszkańcy musieli opuścić swą ukochaną wieś i szukać nowych siedzib. Ostatnią rodziną, która opuściła Małgę to rodzina pani Sienkiewicz, naszej rozmówczyni, obecnie mieszka ona w pobliskim Kocie.
Jednak miłość do rodzinnych stron przyciąga dawnych mieszkańców. Większość z nich mieszka w Niemczech, ale często widać ich spacerujących dawnymi dróżkami.

Małga dziś
Teraz Małga należy do rezerwatu przyrody, który nazwę przejął od tej wsi. Z dnia na dzień dziczeje, a schronienie znalazło tu wiele gatunków chronionych zwierząt i ptaków. Te tereny umiłowały sobie zwłaszcza bobry, czego dowodem są bardzo liczne żeremie

Kiedy, wraz z kolegą, zdecydowaliśmy się wziąć udział w projekcie "Ocalić od zapomnienia" , od początku wiedzieliśmy, że chcielibyśmy opowiedzieć o tej niezwykłej wsi. Bo o czym innym moglibyśmy opowiedzieć piękniej niż o miejscu owianym tajemniczym wspomnieniem?
Makymilian od urodzenia wzrasta tych pięknych okolicach dawnej Małgi, a ja, jako jego bliski kolega, od najmłodszych lat uczestniczyłem we wspólnych wycieczkach rowerowych i pieszych po okolicznych lasach. Z biegiem lat poznawałem kolejne fascynujące, a czasem niewiarygodne opowieści na temat tej wsi.
Czas, niestety, przemija , ruiny Małpi coraz bardziej "wrastają" w ziemię, ludzie umierają, a wraz z nimi ich wspomnienia, przeżycia, czyli to, co stanowi ducha tamtych miejsc ludzi i wydarzeń. To właśnie ostatecznie skłoniło nas do utrwalenia śladów przeszłości.
Historię tę mogliśmy przedstawić dzięki artykułowi opracowanemu przez Sławomira Ambroziaka, mieszkańca Szuci, badacza historii regionalnej nasi rodzicom i znajomym. To oni pomogli nam odnaleźć drogę do przeszłości Małgi

Stąpając dzisiaj po ziemi, która kiedyś nosiła na sobie prawdziwe piękno ludzkiego istnienia, która wchłonęła krew niejednego ze swoich mieszkańców , która też rodziła kłosy zbóż i bzy pachnące.... Stąpając po niej, trudno jest zapomnieć, że ktoś kiedyś już po niej chodził , że wąchał te same bzy....

Opracowali : Szymon Krawczyk, Maksymilian Łukasiewicz - Absolwenci Gimnazjum w Jedwabnie.



O PROJEKCIE...

Projekt opracowano w ramach ogólnoszkolnego projektu edukacyjnego na rok 2006/2007 związanego z obchodami Roku Języka Polskiego. W skład przedsięwzięcia "Ocalić od zapomnienia" wchodził również program edukacji plastycznej "Nie święci garnki lepią" opracowany przez p. Urszulę Porycką - Krawczewską. Adresaci projektu - uczniowie kl. III i I gimnazjum. Koncepcja i opracowanie: B.Drelich, J.Krawczyk, U.Porycka-Krawczewska, Z. Kozłowska. Opisy, analizy, sprawozdania: J. Krawczyk, B. Drelich, Z. Kozłowska.





Zespół Szkół w Jedwabnie
ul. Polna 1
12- 122 Jedwabno
woj. warmińsko mazurskie
tel.: (089) 62 13 078
fax.: (089) 62 13 017
e-mail: sp_ jedwabno@poczta.onet.pl
gimnazjum_jedwabno@onet.eu
www.zsjedwabno.republika.pl




Szlaki Turystyczne PDF





POZDROWIENIA


Warning: mysql_connect(): No such file or directory in /home/jedwabno/public_html/inne/pozdrowienia_zobacz.php on line 2
No such file or directory